Dawno, dawno temu zarejestrowałam się na portalu zajmującym się marketingiem rekomendacyjnym - Streetcom. Długo nie zostałam wybrana do żadnej kampanii, więc o całej sprawie zapomniałam.
Streetcom przypomniało sobie o mnie kilka dni temu, proponując mi (lub komuś z moich bliskich) udział w testach produktów Loreal Revitalift Laser X3. Paczka z produktami dotarła do mnie w ciągu jednej doby i tym samym moja rodzicielka została obdarowana produktami anti-age.
W samej paczce znalazłam krem na dzień, serum i potężną porcję ulotek i próbek. Rodzicielka zgodziła podzielić się swoim spostrzeżeniami - w najbliższych tygodniach pojawią się na blogu.
Mam też dla Was kilka niespodzianek. Po pierwsze jeśli już teraz chcecie poznać krem Loreal Revitalift Laser X3, chętnie podzielę się z Wami próbkami. Zostawcie swoje zgłoszenie (z adresem email) w komentarzach pod tym postem. Dwie osoby zostaną obdarowane próbkami. Na zgłoszenia - tylko od publicznych obserwatorów - czekam do jutra (niedziela, 30. czerwca) do godziny 12:00.
Śledźcie też pilnie mojego bloga i profil na facebooku. Wkrótce będę miała do Was do rozdania również pełnowymarowe produkty Loreal!
Uwaga: Kosmetyki z linii Revitalift Laser X3 polecane są po 40 roku życia.
sobota, 29 czerwca 2013
środa, 26 czerwca 2013
Pai
Od kilku dni jestem bardzo szczęśliwą posiadaczką zestawu próbek i ściereczki muślinowej Pai.
Bardzo szczęśliwą, bo kosmetyki bardzo przypadły mi do gustu, już po kilku pierwszych użyciach.
Testowy zestaw można zamówić na stronie internetowej marki Pai.
Muszę przyznać, że po kilku użyciach mam ochotę na pełnowymiarowe zakupy.
I tu pytanie do Was - macie jakieś doświadczenia z kosmetykami Pai, polecacie coś w szczególności?
Bardzo szczęśliwą, bo kosmetyki bardzo przypadły mi do gustu, już po kilku pierwszych użyciach.
Testowy zestaw można zamówić na stronie internetowej marki Pai.
Muszę przyznać, że po kilku użyciach mam ochotę na pełnowymiarowe zakupy.
I tu pytanie do Was - macie jakieś doświadczenia z kosmetykami Pai, polecacie coś w szczególności?
poniedziałek, 24 czerwca 2013
Max Factor 090 Natural Glaza
Przetestowałam wiele kredek służących do podkreślania linii wodnej: białych, kremowych, różowych, żółtych, perłowych, beżowych. I nie znalazłam jak dotąd tej jedynej. Powód banalny - wszystkie wyglądały u mnie bardzo nienaturalnie lub/i nierównomiernie rozprowadzały się na linii wodnej.
Podczas akcji -40% w Rossmannie postanowiłam przetestować jeszcze jeden produkt - kredkę firmy Max Facotr w kolorze Natural Glaze.
I ta ostatnia okazała się strzałem w 10! Miękka, kremowa, w idealnym dla moich oczu kolorze, dobrze się rozprowadza i nie wygląda sztucznie. Jest trwała i nie podrażnia.
Cena regularna to około 22zł. Czas użytkowania po otworzeniu wynosi 36 miesięcy.
Podczas akcji -40% w Rossmannie postanowiłam przetestować jeszcze jeden produkt - kredkę firmy Max Facotr w kolorze Natural Glaze.
I ta ostatnia okazała się strzałem w 10! Miękka, kremowa, w idealnym dla moich oczu kolorze, dobrze się rozprowadza i nie wygląda sztucznie. Jest trwała i nie podrażnia.
Cena regularna to około 22zł. Czas użytkowania po otworzeniu wynosi 36 miesięcy.
niedziela, 23 czerwca 2013
MAC Skintone 2
Nazwa: Skintone 2
Kolekcja: limitowana
Wykończenie: frost
Kolor: Subtelne złoto
Aplikacja i rozcieranie: bezproblemowe
Moje odczucia: Bardzo kremowy cień, idealny w aplikacji, bardzo dobrze napigmentowany. Nie lubię zbyt błyszczących cieni ale ten naprawdę przypadł mi do gustu. Złoty kolor idealnie komponuje się z brązami i fioletami. Dobrze się rozciera. Mój egzemplarz wielokrotnie wydobywałam z małej paletki, stąd jego uszkodzona powierzchnia.
Kolekcja: limitowana
Wykończenie: frost
Kolor: Subtelne złoto
Aplikacja i rozcieranie: bezproblemowe
Moje odczucia: Bardzo kremowy cień, idealny w aplikacji, bardzo dobrze napigmentowany. Nie lubię zbyt błyszczących cieni ale ten naprawdę przypadł mi do gustu. Złoty kolor idealnie komponuje się z brązami i fioletami. Dobrze się rozciera. Mój egzemplarz wielokrotnie wydobywałam z małej paletki, stąd jego uszkodzona powierzchnia.
MAC Satellite Dreams
Nie posiadam wielkiej kolekcji cieni MAC, ale te które są u mnie bardzo lubię. W zasadzie mogę śmiało stwierdzić, że to moja ulubiona marka kosmetyczna, jeśli chodzi o cienie do powiek. Zanim jednak zdecydowałam się na pierwszy cień (choć taka samo było w przypadku kolejnych) szukałam informacji na temat koloru, wykończenia i jakości konkretnego cienia. Kilka z moich ulubionych cieni chciałabym przybliżyć na blogu, podzielić się odczuciami, dlaczego znalazły się w mojej kolekcji.
Nazwa: Satellite Dreams
Kolekcja: stała
Wykończenie: veluxe pearl
Kolor: Fioletowy, z perłową poświatą
Aplikacja i rozcieranie: bezproblemowe
Moje odczucia: Jeden z najmłodszych w rodzinie, ale już dostał status ulubionego fioletu. Nieliczny z tych, które nie sprawiają, że wyglądam jak ofiara przemocy lub po tygodniu niespania. Idealnie podkreśla zielone tęczówki.
Nazwa: Satellite Dreams
Kolekcja: stała
Wykończenie: veluxe pearl
Kolor: Fioletowy, z perłową poświatą
Aplikacja i rozcieranie: bezproblemowe
Moje odczucia: Jeden z najmłodszych w rodzinie, ale już dostał status ulubionego fioletu. Nieliczny z tych, które nie sprawiają, że wyglądam jak ofiara przemocy lub po tygodniu niespania. Idealnie podkreśla zielone tęczówki.
czwartek, 20 czerwca 2013
Co nowego?
Czerwiec miał być miesiącem ograniczonych zakupów kosmetycznych. Miał być.
Przybyło mi kilka pędzli, skusiła Truskawka (w końcu skończył mi się ELDW)
No i lakiero też co nieco przybyło:
Essiaki pochodzą ze starych kolekcji, kupiłam je za jakieś 40% pierwotnej ceny. Co myślicie o "stary" lakierach, kupujecie - ze względu na kolor, czy kuszą Was tylko nowości?
Przybyło mi kilka pędzli, skusiła Truskawka (w końcu skończył mi się ELDW)
No i lakiero też co nieco przybyło:
Essiaki pochodzą ze starych kolekcji, kupiłam je za jakieś 40% pierwotnej ceny. Co myślicie o "stary" lakierach, kupujecie - ze względu na kolor, czy kuszą Was tylko nowości?
środa, 19 czerwca 2013
ShinyBox - czerwiec 2013
Od wtorku jest ze mną pudełko ShinyBox. Pudełkowa zabawa jakoś nie sprawia mi już przyjemności. Zdecydowanie wolę za równowartość pudełka kupić kosmetyki, które lubię lub mam ochotę z własnego wyboru przetestować.
Tym razem jednak pudełko otrzymałam wymieniając 100 gwiazdek ShinyStars. Zawartość czerwcowego boxu jest przyzwoita - w sensie produkty uda mi się wykorzystać, ale mnie nie powaliła.
W moim pudełku znalazłam:
Cukrowy, różnany peeling Green Pharmacy, o strasznie różanym, dość sztucznym zapachu.
Maskę DermoPharma, bardzo fajny produkt. Użyłam już z ciekawości i pewnie zdecyduję się na zakup kolejnych egzemplarzy.
Szminkę Paese.
Spray odświeżający włosy KMS.
Krem do stóp Organique.
I urodzinowy prezent - kiepskiej jakości pilniczek.
I to by było na tyle. Chętnie dowiem się, jaka jest Wasza opinia o pudełeczkach z kosmetykami. Zamawiacie?
Bandi AHA+PHA Krem z kwasem migdałowym i polihydroksykwasami
Kurację kremem Bandi zafundowałam moje twarzy na początku tegorocznej wiosny. Początkowo moje uczucia były mieszane, dlatego dopiero dziś dzielę się z Wami wrażeniami.
Producent o kremie wypowiada się następująco:
Nawilżający krem o działaniu złuszczająco – biostymulującym. Odpowiedni do każdego typu cery, również wrażliwej. Preparat delikatnie usuwa nagromadzone, martwe komórki warstwy rogowej, oczyszcza i zwęża rozszerzone pory oraz ogranicza błyszczenie skóry. Wygładza zmarszczki, głęboko nawilża oraz intensyfikuje syntezę kolagenu, elastyny i glikozaminoglikanów. Wyraźnie zmniejsza objawy fotostarzenia skóry oraz przebarwienia pigmentacyjne. Zapewnia skórze gładkość, miękkość oraz świetlisty i wyrównany koloryt.
Co do moich odczuć, początkowo nie byłam zadowolona. Zużyłam już kilka specyfików z kwasami różnych marek, reakcja mojej cery bywała różna, ale nigdy aż tak gwałtowna jak po kremie Bandi. Podrażnienie, przesuszenie, a potem wysyp nieprzyjaciół. Wiem, że taka może być reakcja oczyszczącej się twarzy, ale wcześniej takich doświaczeń nie miałam. Więc szczęśliwa nie byłam.
Postanowiłam używać kremu Bandi nie częściej niż 2 razy w tygodniu i aplikować go w bardzo małej ilości na twarz. I to rozwiązanie sprawdziło się u mnie lepiej. Widziałam efekty oczyszczenia porów i ich zwężenia, skóra stała się przyjemnie gładka, ale terapia nie przynosiła tak gwałtownych skutków ubocznych. Ta wersja zdecydowanie mi odpowiada!
Co do samego kremu, przychodzi do nas wygodnym opakowaniu, z pompką. Pompka działa dobrze, nie zacina się (ostatnio udało mi się wykończyć pompki w kilku kosmetykach!). Krem ładnie pachnie, szybko się wchłania, przy aplikacji nie podrażnia.
Jest wydajny, po wiosennej terapii, spora porcja została mi jeszcze na okres jesienny. Wtedy zapewne sięgnę po niego z przyjemnością.
Porównując go z innymi, gotowymi specyfikami z kwasami dostępnymi na rynku, jest on bez wątpienia jednym z najmocniejszych. Wydaje mi się zbyt mocny, w przypadku cer wrażliwych.
Moje doświadczenia z kosmetykami Bandi są stosunkowo niewielkie.Chętnie dowiem się, czy Wy używacie specyfików tej marki i które z nich polecacie?
Producent o kremie wypowiada się następująco:
Nawilżający krem o działaniu złuszczająco – biostymulującym. Odpowiedni do każdego typu cery, również wrażliwej. Preparat delikatnie usuwa nagromadzone, martwe komórki warstwy rogowej, oczyszcza i zwęża rozszerzone pory oraz ogranicza błyszczenie skóry. Wygładza zmarszczki, głęboko nawilża oraz intensyfikuje syntezę kolagenu, elastyny i glikozaminoglikanów. Wyraźnie zmniejsza objawy fotostarzenia skóry oraz przebarwienia pigmentacyjne. Zapewnia skórze gładkość, miękkość oraz świetlisty i wyrównany koloryt.
Co do moich odczuć, początkowo nie byłam zadowolona. Zużyłam już kilka specyfików z kwasami różnych marek, reakcja mojej cery bywała różna, ale nigdy aż tak gwałtowna jak po kremie Bandi. Podrażnienie, przesuszenie, a potem wysyp nieprzyjaciół. Wiem, że taka może być reakcja oczyszczącej się twarzy, ale wcześniej takich doświaczeń nie miałam. Więc szczęśliwa nie byłam.
Postanowiłam używać kremu Bandi nie częściej niż 2 razy w tygodniu i aplikować go w bardzo małej ilości na twarz. I to rozwiązanie sprawdziło się u mnie lepiej. Widziałam efekty oczyszczenia porów i ich zwężenia, skóra stała się przyjemnie gładka, ale terapia nie przynosiła tak gwałtownych skutków ubocznych. Ta wersja zdecydowanie mi odpowiada!
Co do samego kremu, przychodzi do nas wygodnym opakowaniu, z pompką. Pompka działa dobrze, nie zacina się (ostatnio udało mi się wykończyć pompki w kilku kosmetykach!). Krem ładnie pachnie, szybko się wchłania, przy aplikacji nie podrażnia.
Jest wydajny, po wiosennej terapii, spora porcja została mi jeszcze na okres jesienny. Wtedy zapewne sięgnę po niego z przyjemnością.
Porównując go z innymi, gotowymi specyfikami z kwasami dostępnymi na rynku, jest on bez wątpienia jednym z najmocniejszych. Wydaje mi się zbyt mocny, w przypadku cer wrażliwych.
Moje doświadczenia z kosmetykami Bandi są stosunkowo niewielkie.Chętnie dowiem się, czy Wy używacie specyfików tej marki i które z nich polecacie?
sobota, 15 czerwca 2013
Minirecenzje - pożegnane kwiecień/maj - część II
I ciąg dalszy pożegnanych w kwietniu i maju.
18. Lady Speed Stick. Bardzo przyjemny antyperspirant. Mój must-have. Ten egzemplarz niestety uległ wypadkowi w kosmetyczce podróżnej. Stąd jego niestosowny wygląd:)
19. Żel L'occitane. Bardzo zwykły produkt myjący. Bez szału.
20. Skin Boost z witaminą C TBS. Bardzo fajny produkt. Szczegółowo opisany, gdzieś na blogu.
21. Cicaplast La Roche-Posay. Krem ratownik. Używałam zawsze, gdy moja cera była podrażniona, żel zareagowała na jakiś produkt. Sprawdzał się całkiem przyzwoicie. Niestety, nie nadaje się pod makijaż.
22. Bioderma Hydro Serum. Miniaturka z jakiegoś pudełeczka. Użyłam z przyjemnością. Dobrze nawilża, można nałożyć makijaż po użyciu tego serum. Chętnie rozważę zakup większego opakowania.
23. Krem L'occitane z 20% masła Shea. Doceniłam go, gdy moje dłonie była naprawdę solidnie przesuszone. Wcześniej był tylko zwykłym kremem do rąk.
24. Benefit Ooh la Lift. Należę do tej grupy osób, na które nie działa. Zdecydowanie zbędny.
25. Masło TBS Spa Wisdom Africa. Bardzo treściwe, pięknie pachnące. Czemu tylko zlikwidowali nam TBS w Krakowie?
26. Umilacz kąpieli AVON. Ot, takie płatki do kąpieli. Ładnie pachną, a poza tym nie robią nic. Dla mnie zbędny gadżet.
27. Estee Lauder DayWear. Męczyłam dość długo do malutkie opakowanie. Krem mnie nie powalił. Nie mam mu nic do zarzucenia, ale szału nie ma. Na pełnowymiarowe opakowanie się nie zdecyduje.
28. Vichy Aqualia Thermal. Całkiem przyjemny kremik nawilżający. Delikatny, doskonały pod makijaż. Często w promocji!
I to koniec. Ciekawe jestem ile produktów Wam udało się zużyć w ostatnich miesiącach?
18. Lady Speed Stick. Bardzo przyjemny antyperspirant. Mój must-have. Ten egzemplarz niestety uległ wypadkowi w kosmetyczce podróżnej. Stąd jego niestosowny wygląd:)
19. Żel L'occitane. Bardzo zwykły produkt myjący. Bez szału.
20. Skin Boost z witaminą C TBS. Bardzo fajny produkt. Szczegółowo opisany, gdzieś na blogu.
21. Cicaplast La Roche-Posay. Krem ratownik. Używałam zawsze, gdy moja cera była podrażniona, żel zareagowała na jakiś produkt. Sprawdzał się całkiem przyzwoicie. Niestety, nie nadaje się pod makijaż.
22. Bioderma Hydro Serum. Miniaturka z jakiegoś pudełeczka. Użyłam z przyjemnością. Dobrze nawilża, można nałożyć makijaż po użyciu tego serum. Chętnie rozważę zakup większego opakowania.
23. Krem L'occitane z 20% masła Shea. Doceniłam go, gdy moje dłonie była naprawdę solidnie przesuszone. Wcześniej był tylko zwykłym kremem do rąk.
24. Benefit Ooh la Lift. Należę do tej grupy osób, na które nie działa. Zdecydowanie zbędny.
25. Masło TBS Spa Wisdom Africa. Bardzo treściwe, pięknie pachnące. Czemu tylko zlikwidowali nam TBS w Krakowie?
26. Umilacz kąpieli AVON. Ot, takie płatki do kąpieli. Ładnie pachną, a poza tym nie robią nic. Dla mnie zbędny gadżet.
27. Estee Lauder DayWear. Męczyłam dość długo do malutkie opakowanie. Krem mnie nie powalił. Nie mam mu nic do zarzucenia, ale szału nie ma. Na pełnowymiarowe opakowanie się nie zdecyduje.
28. Vichy Aqualia Thermal. Całkiem przyjemny kremik nawilżający. Delikatny, doskonały pod makijaż. Często w promocji!
I to koniec. Ciekawe jestem ile produktów Wam udało się zużyć w ostatnich miesiącach?
MAC Summer Veluxe Pearl Fusion Shadow Collection 2013
W sierpniu w Europie ma pojawić się kolejna limitowana kolekcja MAC. Tym razem firma przygotowała kolekcję paletkową, składającą się z 6 produktów.
Czuję się bardzo rozczarowana. Paletki wydają mi się bardzo pospolite. Wogóle nie MACowe. Nie macie podobnego odczucia?
Czuję się bardzo rozczarowana. Paletki wydają mi się bardzo pospolite. Wogóle nie MACowe. Nie macie podobnego odczucia?
piątek, 14 czerwca 2013
Minirecenzje - pożegnane kwiecień/maj - część I
Trochę się tego zebrało i niestety trochę też musiało czekać, aż pojawi się na blogu. Najpierw na zrobienie fotek, potem na ich opublikowanie.
1.-2. - żel Satin Care. Ulubiony do golenia. Żużywany jeden po drugim. Swoją drogą czy ostatnio nie zrobił się mniej wydajny?
3.-4. Lakier Taft. Mały i duży. Również niekwestionowani i niezamienialni ulubieńcy.
5. Szampon BingoSpa. Bez szału. Po prostu zużyty.
6.-7. Szampony Balea. Ziołowy i kokosowy. Oba bardzo przypadły mi do gustu. Bez silikonów. Ładnie oczyszczają włosy. W kategorii jakość-cena niekwestionowani liderzy. Jedna buteleczka w DE kosztuje zaledwie 0.65 euro!
8. Szampon Balea nadający objętości. Dobry, ale bez szału. Z tej serii zdecydowanie wolę ten z olejem arganowym.
9. Maska kokosowa Balea. Bardzo przyjemny dodatek do szamponu z tej samej linii. Małowydajna, ale niska cena zdecydowanie to rekompensuje.
10. Pianka do mycia ciała truskawkowa Balea. Mnie nie powaliła. Ot, gadżet do mycia.
11. Plyn micelarny Vichy. Pojawił się na blogu wielokrotnie. Mój ulubiony. Bioderma jakoś nigdy mnie nie przekonała.
12. Mydło Clinique z trzech kroków też należy do moich niezastąpionych kosmetyków. Próbowałam wielu żeli do twarzy i zawsze wracam do tego.
13. Żel pod prysznic Yves Rocher z linii Bio nie przekonał mnie do siebie. Opakowanie ciężko się otwiera, co bardzo może irytować pod prysznicem. Poza tym najzwyklejszy produkt do mycia ciała.
14. Peeling błotny BingoSpa. Po prostu zużyty. Bez szału.
15. Krem Pharmaceris z kwasem migdałowym - używałam przede wszystkim na plecy i ramiona. Sprawdził się świetnie. Zdecydowanie zasługuje na osobną notkę.
16. Peeling perłowy Alverde. Uwielbiany ostatnio w blogosferze, mnie się nie spodobał. Okazał się zbyt delikatny i niestety wyczuwałam w nim alkohol.
17. Maska marchewkowa YesTo. Przyjemna. Używałam z przyjemnością. Z resztą było już o niej szerzej na blogu.
Ciąg dalszy nastąpi....
1.-2. - żel Satin Care. Ulubiony do golenia. Żużywany jeden po drugim. Swoją drogą czy ostatnio nie zrobił się mniej wydajny?
3.-4. Lakier Taft. Mały i duży. Również niekwestionowani i niezamienialni ulubieńcy.
5. Szampon BingoSpa. Bez szału. Po prostu zużyty.
6.-7. Szampony Balea. Ziołowy i kokosowy. Oba bardzo przypadły mi do gustu. Bez silikonów. Ładnie oczyszczają włosy. W kategorii jakość-cena niekwestionowani liderzy. Jedna buteleczka w DE kosztuje zaledwie 0.65 euro!
8. Szampon Balea nadający objętości. Dobry, ale bez szału. Z tej serii zdecydowanie wolę ten z olejem arganowym.
9. Maska kokosowa Balea. Bardzo przyjemny dodatek do szamponu z tej samej linii. Małowydajna, ale niska cena zdecydowanie to rekompensuje.
10. Pianka do mycia ciała truskawkowa Balea. Mnie nie powaliła. Ot, gadżet do mycia.
11. Plyn micelarny Vichy. Pojawił się na blogu wielokrotnie. Mój ulubiony. Bioderma jakoś nigdy mnie nie przekonała.
12. Mydło Clinique z trzech kroków też należy do moich niezastąpionych kosmetyków. Próbowałam wielu żeli do twarzy i zawsze wracam do tego.
13. Żel pod prysznic Yves Rocher z linii Bio nie przekonał mnie do siebie. Opakowanie ciężko się otwiera, co bardzo może irytować pod prysznicem. Poza tym najzwyklejszy produkt do mycia ciała.
14. Peeling błotny BingoSpa. Po prostu zużyty. Bez szału.
15. Krem Pharmaceris z kwasem migdałowym - używałam przede wszystkim na plecy i ramiona. Sprawdził się świetnie. Zdecydowanie zasługuje na osobną notkę.
16. Peeling perłowy Alverde. Uwielbiany ostatnio w blogosferze, mnie się nie spodobał. Okazał się zbyt delikatny i niestety wyczuwałam w nim alkohol.
17. Maska marchewkowa YesTo. Przyjemna. Używałam z przyjemnością. Z resztą było już o niej szerzej na blogu.
Ciąg dalszy nastąpi....
środa, 12 czerwca 2013
Tam zaglądam!
Już dawno obiecałam Wam post(y) z polecanymi blogami. I dziś zmotywowałam się do przygotowania 3 blogów, na które z wielką przyjemnością zaglądam.
Znacie dziewczyny?
Blog Moniki
fanglefashion.blogspot.com/
Blog Sabiny
pigeonsbeautyblog.blogspot.com/
Nuttinbutstyle
nuttinbutstyle.blogspot.com/
Kolejna porcja poleceń już wkrótce.
Znacie dziewczyny?
Blog Moniki
fanglefashion.blogspot.com/
Blog Sabiny
pigeonsbeautyblog.blogspot.com/
Nuttinbutstyle
nuttinbutstyle.blogspot.com/
Kolejna porcja poleceń już wkrótce.
niedziela, 9 czerwca 2013
Wyniki rozdania
Kremy do przetestowania trafią do:
katarzyna.mariki,
poloniamartyny,
Chabrowej.
Gratuluję serdecznie i czekam na adresy!
katarzyna.mariki,
poloniamartyny,
Chabrowej.
Gratuluję serdecznie i czekam na adresy!
czwartek, 6 czerwca 2013
Dermedic Hydrain2
O Hydrain2 miało być już dawno. W zasadzie noszę się z taki zamiarem przy każdym nowym zakupionym przeze mnie pudełeczku tego specyfiku. I jakoś nigdy nie udało mi się finalizować zamiarów. A szkoda, bo produkt należy do moich ulubionych i każde zakończone opakowanie zastępuję kolejnym.
Krem Dermedic Hydrain2 przeznaczony jest do cery suchej, odwodnionej czy wrażliwej. Nie posiadam takowej, ale i tak krem bardzo przypadł mi do gustu.
Używam go noc, szczególnie, gdy moja cera potrzebuje nawilżenia. I pomimo posiadanych skłonności do przetłuszczania się cery, Hydrain2 sprawdza się genialnie.
Jest gęsty i treściwy, wchłonięcie się zajmuje kilkanaście minut.
Ale nie zapycha, dobrze nawilża i łagodzi. Jest niezastąpiony po intensywnych peelingach i inwazyjnych zabiegach.
Krem zamknięty jest w szklanych, 50ml opakowaniu.
Posiada delikatny, przyjemny zapach. Dostępny w aptekach.
Cena to około 40zł, ale często w SuperPharm można kupić w cenie około 10-20zł. Warto wówczas zwrócić na niego uwagę.
Krem Dermedic Hydrain2 przeznaczony jest do cery suchej, odwodnionej czy wrażliwej. Nie posiadam takowej, ale i tak krem bardzo przypadł mi do gustu.
Używam go noc, szczególnie, gdy moja cera potrzebuje nawilżenia. I pomimo posiadanych skłonności do przetłuszczania się cery, Hydrain2 sprawdza się genialnie.
Jest gęsty i treściwy, wchłonięcie się zajmuje kilkanaście minut.
Ale nie zapycha, dobrze nawilża i łagodzi. Jest niezastąpiony po intensywnych peelingach i inwazyjnych zabiegach.
Krem zamknięty jest w szklanych, 50ml opakowaniu.
Posiada delikatny, przyjemny zapach. Dostępny w aptekach.
Cena to około 40zł, ale często w SuperPharm można kupić w cenie około 10-20zł. Warto wówczas zwrócić na niego uwagę.
sobota, 1 czerwca 2013
Testerki poszukiwane - rozdanie
Z okazji Dnia Dziecka zmotywowałam się do z małym rozdaniem.
Chciałam zaprosić Was do udziału w serii recenzji gościnnych. Mam nadzieję, że uda mi się zapraszać Was do takiej zabawy co miesiąc.
W czerwcu mam do rozdania 3 kremy po oczy firmy AVON, Anew Vitale 25+. Także 3 z Was będą mogły cieszyć się nagrodą. Chciałabym jednak, abyście wrażeniami z testowania produktu podzieliły z innymi Czytelniczkami mojego bloga.
Macie ochotę? Zostawcie swoje zgłoszenie (wraz z adresem email) w komentarzach po tym postem
Oto kilka zasad:
Chciałam zaprosić Was do udziału w serii recenzji gościnnych. Mam nadzieję, że uda mi się zapraszać Was do takiej zabawy co miesiąc.
W czerwcu mam do rozdania 3 kremy po oczy firmy AVON, Anew Vitale 25+. Także 3 z Was będą mogły cieszyć się nagrodą. Chciałabym jednak, abyście wrażeniami z testowania produktu podzieliły z innymi Czytelniczkami mojego bloga.
Macie ochotę? Zostawcie swoje zgłoszenie (wraz z adresem email) w komentarzach po tym postem
Oto kilka zasad:
- Rozdanie trwa od 1.06.2013 do 7.06.2013 godz. 23:59
- Nagrodą jest jedno opakowanie (15ml) kremu pod oczy AVON, ANEW Vitale
- Zwycięzcy (3 osoby) zostaną wyłonione do 12.06.2013. Lista zostanie opublikowana na blogu kolorkowana.blogspot.com. Zwycięzca w ciągu 4 dni o ogłoszenia wyników zobowiązany jest do przesłania danych adresowych. W przypadku braku kontaktu, zostanie wyłoniona kolejna osoba.
- Zwycięzca zobowiązuje się do napisania krótkiej recenzji produktu i przesłania jej na adres kolorkowana(a)gmail.com w terminie do 2 miesięcy od otrzymania produktu.
- Recenzja zostanie opublikowana na blogu kolorkowana.blogspot.com.
- Koszt przesyłki ponosi organizator konkursu.
- Warunkiem udziału w rozdaniu jest bycie publicznym obserwatorem bloga oraz zostawienie komentarza pod postem.
Essie Fall 2013: For the Twill of It
Kolekcje Essie stawały się ostatnio coraz bardziej podobne do poprzednich, co martwiło mnie trochę, bo jestem wielką fanką tej marki.
Ale jeśli chodzi o kolekcję jesienną Essie stanęło na wysykoci zadania:
Już nie mogę się doczekać!
Ale jeśli chodzi o kolekcję jesienną Essie stanęło na wysykoci zadania:
- For The Twill Of It – medium brown with reflective green shimmer
- Afterschool Boy Blazer – deep midnight blue
- Twin Sweater Set – vibrant crimson red
- Cashmere Bathrobe – true flannel gray
- The Lace Is On – toned pearlescent fuchsia
- Vested Interest – cool grey teal
Już nie mogę się doczekać!
Subskrybuj:
Posty (Atom)