Dwa tygodnie temu napisałam maila do Baltic Company w sprawie reklamacji produktów IsaDora z lutowego pudełka KissBox. Po wymianie kilku maili firma zaproponowała mi, abym odesłała kosmetyki, z których nie jestem zadowolona.
Odesłałam tusz i błyszczyk z felernego pudełka, dołączając list - reklamację.
Dziś dostałam przesyłkę z Baltic Company, a w niej.....
błyszczyk. I tyle. A gdzie mój tusz?
Chyba pozostaje mi się cieszyć z tego, że tym razem produkt nie jest przeterminowany...
Mnie jeden ich tusz uczulił, więc może lepiej, że tego tuszu nie dostałaś ;) Choć ja rekompensatę w postaci tuszu dostałam, ale odwagi nie mam by go otworzyć i użyć.
OdpowiedzUsuńu gotta be kidding me :) no chyba sobie w kulki lecą - nie odpuszczaj im, ten cały KissBox to skandal!!!! Zdziwię się jak to ktoś zamówi w przyszłym miesiącu - no chyba, że specjalnie aby ponownie ich zjechac...
OdpowiedzUsuńco? a gdzie tusz?dokładnie, jaja sobie robią
OdpowiedzUsuńTuszu nie ma, ani tego który im wysłałam, ani nowego. Słowa wyjaśnienia np. czy uznali reklamacje też nie.
Usuńhahah oni sobie w siuśki z tym lecą chyba, poniżej poziomu ;/
OdpowiedzUsuńBrak słów, aż nie wiem jak komentować te kissboxy
OdpowiedzUsuńTego już się nie komentuje.
UsuńAż się wierzyć nie chce.. oO
OdpowiedzUsuńJa z IsaDory miałam kiedyś podkład z musie, który bardzo lubiłam. Potem go chyba wycofali, bo już go nigdzie więcej nie widziałam.
A teraz taki numer.. Zaczynam omijać tą markę z daleka.
IsaDora i ten cały nieszczęsny KissBox są siebie warte! :O
OdpowiedzUsuń