czwartek, 18 lipca 2013

Recenzja gościnna 2: Anew Vitale 25+

Dziś druga recenzja kremu Anew Vitale 25+. Jak sprawdził się u Chabrowej?


Kiedy dowiedziałam się, że zostałam testerką tego kremu pod oczy od razu przeczytałam jego recenzje na Wizażu. Wiele z was skarżyło się na szczypanie i pieczenie zaraz po aplikacji. Troszkę się przestraszyłam, ale czy u mnie było tak samo?
Zacznijmy od opakowania. Produkt jest w białym kartoniku podoba mi się. Krem jest w miękkiej tubie, też różowej, jest ona bardzo kobieca, subtelna. Posiada bardzo wygodny aplikator, taki dziubek dzięki któremu z pewnością wiemy, że nie wyciśniemy go za dużo. Producent mówi o nim, żel-krem pod oczy i tak jest rzeczywiście. Ma on białą formę, nie za gęstą, ale też nie lejącą się.
Ze składem też się trochę pobawiłam. Znajdziemy go na kartoniku. No cóż, nie przedstawiła się on zbyt ciekawie, ale też nie spodziewałam się tutaj naturalnych składników. 
Zapach jest delikatny, kwiatowy, świeży, podoba mi się.
Przejdźmy do aplikacji. Krem jest lekki, ślizga się po skórze, nie potrzeba go dużo, wspaniale się rozsmarowuje. Używałam go przed pójściem spać, nie zostawia on tłustej warstwy czy takiego dziwnego filmu. I teraz uwaga. Z jego nakładaniem trzeba bardzo, ale to bardzo uważać. Nic nie może nam się dostać do oka, a najlepiej w najbliższe okolice. Wtedy chemia od razu daje o sobie znać i wywołuje niemiłosierne szczypanie i pieczenie. Jeśli jednak będziemy używać go z głową, nie wsadzać sobie paluchów do oka tak jak ja to potrafię wszystko będzie dobrze.
Działanie mnie zaskoczyło. Skóra po użyciu tego kremu była nawilżona, odżywiona, ale co najdziwniejsze ukojona. Ostatnio dużo czytałam, uczyłam się, bo wiadomo koniec roku, a po tym kremie oczy nie były tak przemęczone i popuchnięte. To jego duży plus.
Kosmetyk można kupić w Avonie za 20 złotych, tak pisze na Wizażu. Mi wydaje się, że widziałam go za około 40 złotych w jednej z gazetek.
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To miejsce jest idealne na brak Twojej reklamy!