Tajemnicą nie jest, że masełka do ciała The Body Shop, zwłaszcza te do
suchej skóry, uwielbiam. Nie jest też tajemnicą, że bardzo brakuje mi
krakowskiego sklepu. Tym większą przyjemność sprawiła mi przesyłka z
miodową wersją kultowego produktu. Zaskoczenie było tym większe, że
wcześniej nie zauważyłam się na liście testerek i dopiero paczka od
listonosza uświadomiła mi - tak to ja za chwilę użyję miodowe masełko!
Kosmetyk zamknięty jest w typowe pudełeczko, tylko tym razem nie jest
błyszczące,
ale sprawia wrażenie lekko matowego czy aksamitnego. Bardzo przypadła
mi do gustu ta tekstura i śliczny, letni kolor.
Po otwarciu
opakowania można poczuć delikatny, słodkawy zapach. Nie do końca
miodowy, ale jest to woń miodu i wosku. Bardzo przyjemne doznanie. Sama
masełko jest delikane, aksamitne i kremowe. Bardzo dobrze i szybko się
wchłania, nie pozostawia tłustej warstwy na skórze, ale zapewnia
nawilżenie. Produkt używam codziennie wieczorem, a o poranku mogę
cieszyć się niesamowicie aksamitną skórą. Zdecydowanie jest to jedno z
moich ulubionych maseł do ciała!
Masło dostałam do przetestowania w ramach akcji marki The Body Shop.
Jeśli moje wrażenia przypadły Wam do gustu, będę wdzięczna za oddanie głosu na Facebooku klik.
uwielbiam te masło :D
OdpowiedzUsuńJeszcze ich nie próbowałam;/
OdpowiedzUsuńMusi obłędnie pachnieć :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam masła z tej firmy, ale ciekawe są
OdpowiedzUsuńMi zapach się nie spodobał
OdpowiedzUsuńfajny ma kolor :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam masła TBS, ale sięgam po te owocowe. zapachu miodu nie lubię, podobnie czekolada zupełnie do mnie nie trafiła.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Brzmi fajnie ale nie lubię maseł z TBS odkąd pozmieniali coś w składzie i zaczęły mnie podrażniać.
OdpowiedzUsuń