Dziś o moich ukochany mazidłach czyli masłach The Body Shop.
Bardzo lubię te produkty do ciała i na swoim koncie mam już kilka zużytych.
Aktualnie używam zamiennie dwóch maseł - o zapachu czerwonego grejpfruta oraz zimowego masła waniliowego.
Masełka zapakowane są w urocze plastikowe pudełeczka, które przy każdym użyciu zachwycają mnie swoim kolorem. Tak już niestety mam, że lubię takie kolorowe opakowania, słoiczki i pudełka.
Ale wracając do sprawy tych dwóch osobników.
Masło "Spiced vanilla" ma świetny waniliowy zapach, a konsystencją przypomina bardzo delikatny krem do toru. Dzięki temu bardzo przyjemnie się rozsmarowuje, ale i dobrze wchłania. Pochodzi z zimowej kolekcji, jest dość treściwy, ma bogatą konsystencję, ale dzięki temu idealnie nadaje się na zimę. Używam raz dziennie i jest to wystarczające, nawet jeśli cały dzień przebywam w pomieszczeniu z grzejnikami.
Masło grejpfrutowe jest chyba jednym z najbardziej rozsławionych zapachowych smarowideł TBS. Przeznaczone jest do skóry normalnej, przy zakupie miałam więc obawy czy będzie wystarczająco dobrze nawilżało, zwłaszcza w sezonie zimowy. Skusił mnie jednak świetny zapach i... okazało się, że produkt również dobrze się sprawuje.
Ma zupełnie inną konsystencję od poprzednika.
Troszkę przypomina krem-mus. Również dobrze się wchłania, a genialny, delikatny zapach dość długo się utrzymuje (ja czuję go jeszcze rano po wieczornym użyciu). Skóra również przez cały dzień jest dobrze nawilżona.
Oba produkty są wydajne i przyjemne w użyciu. Minusem jest cena - trzeba szukać promocji TBS!
Używałyście tych masełek? Sprawdziły się?
Zostałaś otagowana :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do zabawy
http://yasinisi.blogspot.com/2012/03/musze-to-miec.html
Dziękuję!
UsuńTych akurat nie używałam, ale mam inne z TBS, które bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńUżywam i lubię ale tylko w cenie promocyjnej :)
OdpowiedzUsuń