Rok temu mój ukochany Essie Chinchilly zakończył swój żywot. Nie nadawał się już do malowania paznokci - zgęstniał, stał się ciągnący i... było mi bardzo smutno, bo jest to mój ulubiony lakier na każdą porę roku.
Wówczas wujek Google przyszedł mi z pomocą i wskazał produkt Essie fluid-e. Zamówiłam na ebay'u. Cena z przesyłką wynosiła wówczas mniej więcej tyle co za lakier Essie w USA.
I przywędrowało do mnie biało-fioletowe pudełeczko. A w nim szklana buteleczka wielkości lakieru i zakraplacz.
Od razu zaczęłam ratować moje lakiery, nie wierząc do końca w działanie tego specyfiku.
Jakież było moje zdziwienie, gdy po podaniu kilku kropli fluid-e do lakieru i wymieszaniu, lakier stał się rzadszy i zdatny do użytku.
Zauważyłam, że liczba kropki potrzebnych do rozrzedzenia podawana przez producenta jest za mała - ja dodaję kilka do kilkunastu kropli.
Jak do tej poty udało mi się uratować wszystkie lakiery. Chinchilly było już rozcieńczane dwa razy i nadal nadaje się do użytku.
Warto wspomnieć, że fluid-e nie zmienia właściwości lakieru. Nie zaważyłam, aby po rozcieńczeniu lakier szybciej się ścierał z płytki, odpryskiwał czy był mniej błyszczący.
Skład produktu: Butyl Acetate, Ethyl Acetate
Bardzo ciekawy specyfik, na pewno przydatny ;)
OdpowiedzUsuńmożna też kupić zwykły rozcieńczacz do lakieru, działa tak samo ;))
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten kolor! mój jeszcze ma się nieźle mimo że minęło już nie mało ponad 1,5 roku ;)a zwykły rozcieńczacz działa ale na bardzo krótko.
OdpowiedzUsuńVipera ma podobny "rozcieńczasz" :)
OdpowiedzUsuńPewnie poszukam czegoś polskiego, gdy ten się skończy lub przeterminuje.
Usuń