Czerwiec i lipiec minęły (wiem, wiem lipiec jeszcze nie do końca) mi bardzo szybko. I znów kolejna wielka torba pustych opakowań czekała na mnie.
W miesiącach letnich pożegnałam:
1. - 3. Kolejną porcję szamponów Balea. Wielokrotnie już o nich pisałam. Sprawdzają się całkiem, całkiem, a przy cenie 0.65 euro za 250ml czegóż chcieć więcej. Gdy tylko nadarzy się sposobność zaopatruję się w kolejne butelki.
4. - 5. Zmywacz do paznokci Sally Hansen zdecydowanie przypadł mi do gustu. Dobrze radzi sobie z większością lakierów i nie wysusza skórek. Po tym Ebelin już dawno zapomniałam, nie zauroczył mnie jakość szczególnie, ale długo używałam pozostałej po nim butelki z dozownikiem.
6. Płyn micelarny Dermedic męczyłam długo. Męczyłam to zdecydowanie dobre określenie. Niestety kiepsko radził sobie z mocniejszym makijażem i nie mówię tu o tym wodoodpornym. Dodatkowo, moje oczy jakoś szczególnie za nim nie przepadały.
7. Natomiast ten sam produkt marki Vichy zdecydowanie jest moim ulubionym i pojawia się praktycznie w każdej serii pożegnanych produktów. Bioderma jakoś nigdy mnie do siebie nie przekonała, za to Vichy zdecydowanie tak.
8. Żel Satin Care też nie opuszcza żadnego odcinka pożegnanych. No cóż, dobrze nam razem.
9. Odżywka w spray'u Gliss Kur z olejami jest zdecydowanie produktem godnym uwagi. Przynajmniej taką opinie wydają jej moje włosy. Sprawdza się zwłaszcza wtedy, gdy nie mamy czasu na długie włosowe zabiegi. Psik, psik, rozczesać i włosy gotowe do wyjścia!
10. Lactacyd Femina Plus jest już jedynym płynem do higieny intymnej, jaki używam. Butelka starcza mi na około 3 miesiące. Ta wersja nigdy mnie nie podrażniła. Póki co, nie szukam zastępcy.
11. Peeling myjący Balea to już kilkakrotnie chwaliłam. Za zapach, konsystencję, działanie i cenę. Choć to wersja limitowana, zauważyłam, że cyklicznie powraca do DeeMów.
12. Kremowe żele pod prysznic to kolejne niemieckie produkty godne uwagi. Myją dobrze, są tanie, nie przesuszają skóry. Grapefruit dodatkowo pachnie obłędnie. Zdecydowanie, mam ochotę na więcej.
A to nie koniec - druga część pustych opakowań już wkrótce. A jak Wam idzie zużywanie.
BTW. Wygląda na to, że za kilka tygodni znów będę gościć za zachodnią granicą. Macie ochotę na post o produktach z DMu, do których wracam zawsze?
Balea- ale bym chętnie wypróbowała
OdpowiedzUsuńpost o produktach z DMu będzie ciekawy :)
OdpowiedzUsuńOdżywkę z Glisss Kur miałam i moje włosy bardzo ją polubiły :)
OdpowiedzUsuńMam odżywkę Balea z figą, z tej samej serii co szampon z pierwszego zdjęcia i za nic nie mogę jej zużyć, bo pachnie mi cifem albo jakimś innym mleczkiem do czyszczenia kuchenek...
OdpowiedzUsuńBardzo zaciekawiła mnie odzywka z Gliss Kur, muszę ją kiedyś obadać w drogerii :)
mam ochotę na Baleę :)
OdpowiedzUsuńMamy ochotę i na Baleę i na post o produktach z DMu :P
OdpowiedzUsuńWidzę dużo Balei - ja tez ją bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńChętnie poczytam o Twoich ulubieńcach DMowych, bo może i mnie uda się tam zawitać :)
piękne denko :) ja tak pokaźnym pochwalić się póki co nie mogę, ale pracuję sumiennie nad kolejnymi opakowaniami.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Ehh Balea dla mnie niedostępna niestety a podobają mi się ich kosmetyki :)
OdpowiedzUsuń