W grudniu miało już nic nowego kosmetycznego się nie pojawić, ale... się nie udało.
Przybył do mnie ShinyBox, pudełko, które zamówiłam trochę dla funu, niespodzianki i oczekiwania. I troszkę czuję się rozczarowana. Na Święta chciałam coś więcej.
Przyszła do mnie paczuszka z fejsbukowego konkursu, a w niej krem i tonik.
I 20% zniżki w Sephorze nie pozwoliło mi przejść obojętnie. Udało mi się połączyć dwie promocje (3 w cenie 2 i 20%). I zestaw John Frida stał się moją własnością.
jestem ciekawa tego zestawu John Frieda :)
OdpowiedzUsuńZazdroszcze ;)
OdpowiedzUsuńShiny faktycznie nie zachwyca ;)
OdpowiedzUsuń