Lubię korzystać z okazji, promocji, wyprzedaży (z resztą któż nie lubi). Nauczyłam się jednak bardzo dokładnie czytać wszystko. Opis produktu, warunki gwarancji, zakupy, informacje o przesyłce itd. Jeśli tylko cokolwiek jest dla mnie niejasne lub niezrozumiałe, pytam. Nie mam oporów przed zadawaniem nawet najprostszych, wydawałoby się trywialnych pytań. Np. Kupując w sieci zawsze proszę o potwierdzenie oryginalności produktu (np. na aukcjach internetowych) oraz prawdziwe zdjęcia przedmiotu. Czasem zdarza się, że sprzedający nie odpowiada na takie maile - wówczas nie zastanawiam się na zakupem - to nie jest przedmiot dla mnie.
Sprawdzam też czy przedmiot jest nowy, czy nie był używany, czy jest oryginalnie zapakowany, czy pojemność jest pełnowymiarowa i wszystkie inne detale, które wydają się być istotne.
Podczas zakupów w sklepach stacjonarnych często przed zakupem sprawdzam ile ten przedmiot kosztowałby w sklepie stacjonarnym (oczywiście po uwzględnieniu kosztów wysyłki). Przy tym sprawdzam dokładnie wersję - czy na pewno sprzedawane są te same.
A jeśli jednak okaże się coś nie tak, że coś się nie zgadza, nie jest takie jak być powinno, inne niż w opisie, przeterminowane itd. to reklamuję. I zwykle sprawę udaje mi się sfinalizować pozytywnie dla mnie. Przy reklamacjach zawsze zapoznajcie się z przysługującymi wam prawami, terminami zwrotów, warunkami reklamacji. I nigdy nie należy się zrażać, gdy sprzedawca odpowie czy odpisze, że nie uwzglęględnia reklamacji. Zawsze jest przecież jeszcze UOKiK (ale mnie na szczęście nie dane było tam się zwracać o pomoc).
A co zdarzyło mi się reklamować:
- Usługi Poczty Polskiej. Przesyłka polecona nie dotarła do adresata. Po 14 dniach roboczych na PP składa się reklamacje. Adresat musi pisemnie potwierdzić, że przesyłki nie odebrał i po rozpatrzeniu sprawy (czyt. szukaniu listu) PP przyznaje wnioskowane odszkodowanie (chyba do 110zł). Trochę trwa, ale większe problemy nie wystąpiły.
- Produkt (w moim przypadku były to kosmetyki) okazał się nie świeży. Tu reklamowałam produkty IsaDory (bez komentarza), ale ostatnio też kremy kupione w TK Maxxie, które po prostu śmierdziały i miały dziwną konsystencję. Nie było niestety daty produkcji kosmetyku na opakowaniu ani kodu, który pozwoliłby na jej ustalenie. Pani początkowo próbowała mi wytłumaczyć, że na opakowaniu jest rysunek pojemniczka i termin przydatności. Na szczęście udało mi się jej problem przedstawić i wytłumaczyć różnice między terminem ważności od otwarcia produktu i daty produkcji. Pieniądze odzyskałam od ręki.
- Kiedyś zdarzyło mi się reklamować buty w Deichmannie. Po 2 miesiącach od zakupu pękł mi obcas. Reklamacja bezproblemowa. Od razu oddano mi pieniądze.
- Miałam też wątpliwą przyjemność reklamować usługę zakupioną w ramach kuponów grupowych. Klub, w którym chciałam ćwiczyć został zlikwidowany, a w zamian powstał inny, w którym obowiązywały inne zasady. Zasady, które mi zupełnie nie odpowiadały. Po wysłaniu oficjalnej reklamacji i pomocy pracowników portalu pośredniczące w zakupie, reklamację uznano. Fundusze odzyskałam. Koszt: jeden list polecony, kilka maili.
Podsumowując, jeśli zakup (w sklepie stacjonarnym czy internetowym) nie działa jak trzeba czy nie jest taki jakim być powinien, jeśli nawet jest to produkt od osoby prywatnej (np. niezgodny z opisem czy umową) - warto reklamować.
A Wam zdarzyło się reklamować zakupy? Jakie są Wasze doświadczenia? Możecie polecić sklepy, które bezproblemowo uwzględniają reklamacje?
ja jestem aktualnie na etapie reklamacji zegarka (wytarcia bransolety w zegarku Miechael Kors, która w kontakie z moją skórą brudzą ją, zakup: 11 miesięcy temu; zarządałam wymiany na nową). Wczoraj dostałam odmową, na to sporządziłam pismo, w którym powołując się na ustaweę o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej zarzucam brak zgodności towaru z umową (funkcje odmierzania czasu zegarek spełnia ale reprezentacyjnej- czego można oczekiwać po zegarku za ponad 1000zł-już nie). Zobaczymy co teraz hmmmm
OdpowiedzUsuńTo walcz! I daj znać czy uznali.
UsuńJa towar wadliwy zawsze reklamuję, ale nie mam jakiegoś zafiksowania na drobne defekty, świadomie cos kupuje .
OdpowiedzUsuńCo do Tkmaxxa masz racje, tam bacznie sie przygladam wszystkim kosmetykom, otworzony krem okazał się raczej nieswieży.
widzę, że nie tylko ja mam pecha... razem z moich H jesteśmy po przejściach w TH akurat outlecie (niech nikt Wam nie wmówi, że towar nie podlega reklamacji), Adidasie - droga przez mękę, dopiero odwołanie się do praw konsumenta przyniosło skutek, w Daichamnie problemu nie miałam :)
OdpowiedzUsuń